środa, 27 listopada 2013

Sobieskiego 100 - czyli rosyjska tajemnica w Warszawie

O istnieniu tajemniczego budynku przy ul. Sobieskiego 100 wraz z nocnym klubem, mało kto wie. Chodzi o opuszczony blok należący do Federacji Rosyjskiej. Obecnie jest pilnie strzeżony przez ochronę. Czy kryje jakąś tajemnicę?


Blok powstał na początku lat 80. Mieszkali w nim wysocy rangą pracownicy Ambasady ZSRR wraz rodzinami. Budynek od początku był dobrze pilnowany, posiadał własną saunę, salon fryzjerski, a nawet centralę telefoniczną. Ta ostatnia - według niektórych źródeł - posiadała możliwość tłumienia sygnału.

Oficjalnie blok opustoszał w latach 90, po rozpadzie Związku Radzieckiego. Dziś jest kompletnie opuszczony, choć w środku - jak twierdzą blogerzy z forum explorerów, którzy nielegalnie tam weszli - wciąż znajduje się wiele porzuconych przedmiotów i mebli.

W 2005 roku w tym miejscu pojawił się Club 100, czyli klub którego oficjalnie nie ma. Dostęp do niego mają jedynie ci, którzy posiadają zaproszenia, mają rosyjski paszport i zostaną wpuszczeni przez ochronę. Próżno jednak szukać jakichkolwiek potwierdzonych informacji na ten temat. W sieci można znaleźć jedynie relacje ludzi, którzy widzieli luksusowe samochody przyjeżdżające w nocy pod bramę budynku.

Dziś blok znajduje się na terenie, który ma nieuregulowany status prawny. Choć władze miasta, a nawet kraju próbowały już kilka lat temu rozwiązać tę sytuację, do dziś się to nie udało. Obecnie budynek jest pilnie strzeżony przez agencję ochroniarską oraz kilka kamer. Według informacji pochodzących ze strony forgotten.pl po terenie ciągle biega pies, a ochrona jest bardzo czujna i uzbrojona. Legalne dostanie się do środka jest więc niemożliwe.

Czy wnętrze budynku kryje jakąś tajemnicę? Co znajduje się w podziemiach? Tego niestety nie wiadomo, a sprawa jest zbyt mocno "kryta", aby próbować to ustalić. Choć niektóre z legend miejskich twierdzą, że w tym miejscu działają rosyjscy szpiedzy. Ale ile w tym prawdy, to nikt nie wie... 

niedziela, 24 listopada 2013

Co zrobić, gdy coś zgubimy? Dzwonić na 19115

Czasami w życiu zdarza nam się coś zgubić. Pół biedy, jeśli stanie się to w domu lub w zaufanym miejscu. Co jednak robić, gdy taka sytuacja przytrafi nam się na mieście lub w środkach komunikacji? Zadzwonić na 19115. A jakie efekty to przynosi? Mizerne...


W ostatni poniedziałek zostawiłem plecak w autobusie. Cóż, zdarza się - roztargnienie, pośpiech i człowiek zapomina o podstawowych rzeczach. O tym, że plecaka nie mam, zorientowałem się jednak dość szybko, bo 3 minuty po wyjściu z pojazdu. Natychmiast wszedłem na stronę ZTM-u na swoim telefonie i sprawdziłem numer infolinii - 19115

Zadzwoniłem. Zanim przebrnąłem przez automat, który oczywiście musiał poinformować mnie, że rozmowa jest nagrywana, a żeby zgłosić coś tam wybierz 1, a jeszcze coś innego wybierz 2, minęły cenne minuty... Gdy już wreszcie wybrałem cyferkę odpowiadającą komunikacji miejskiej, połączono mnie z konsultantką. Sytuację przedstawiłem, a pani podała mi numer na zajezdnię, która obsługiwała ten kurs. 

Dzwonię na "Ostrobramską". Dyspozytor problem rozumie, prosi o chwilę cierpliwości i próbuje połączyć się z kierowcą autobusu, w którym została moja zguba. Tymczasem znowu mijają cenne minuty! W słuchawce słyszę jedynie kilka słów, które dyspozytor mówi do kierowcy: "Zatrzymaj się na przystanku i sprawdź". Po chwili dyspozytor mówi mi, że niestety, ale kierowca przeszedł przez cały autobus i nic nie znalazł. Plecaka nie było. A minęło zaledwie 10 minut od momentu, w którym opuściłem pojazd...

Takie to doświadczenie życiowe trafiło się akurat mnie. Przynajmniej była szansa przetestować nowy numer do Centrum Kontaktu z Mieszkańcami - 19115, którym tak bardzo chwali się Ratusz. Jak widać, numer funkcjonuje prawidłowo (minusem jest jedynie długi wstęp automatu), a ludzie na infolinii są pomocni. Ale jak się okazuje tylko tam. Bo na mieście - parafrazując klasyka - były wtedy "same k**** i złodzieje!"


piątek, 22 listopada 2013

Jak się nie zgubić w podziemiach? Rondo Dmowskiego i Dworzec Centralny w pigułce

Podziemne przejścia przy rotundzie oraz dworcu Warszawa Centralna są jednymi z najbardziej używanych w mieście. Często dostarczają wielu kłopotów osobom, które mają dość słabą orientację przestrzenną. Jak więc dojść do celu bez zbędnego błądzenia?

Rozwiązanie jest naprawdę proste. Wystarczy uświadomić sobie, że podziemne korytarze mają wyjątkowo prosty układ. Przykład? Podziemia pod rondem Dmowskiego - jak sama nazwa podpowiada - mają kształt ronda. Jeśli wejdziemy wejściem od strony "patelni" (jeśli ktoś wciąż nie wie, co to jest, może dowiedzieć się TUTAJ) i skręcimy w prawo, to idąc cały czas głównym korytarzem, wrócimy w to samo miejsce!

To znaczy, że jeśli od metra chcemy dojść np. na przystanek autobusowy w kierunku Muzeum Narodowego (pod hotelem "Novotel"), to możemy wybrać dwie drogi:

1. Idąc od metra, możemy skręcić w prawo, mijając po drodze wejście na przystanek tramwajowy (również w kierunku Muzeum Narodowego), następnie schody prowadzące na przystanek autobusowy w kierunku pl. Konstytucji, a jeszcze później wejście na peron tramwajowy w kierunku pl. Bankowego. Wówczas po przebyciu połowy "ronda" dojdziemy do wejścia, które nas interesuje.


źródło: maps.google.pl

2. Możemy też wybrać inny sposób. Czyli idąc od metra, możemy pójść prosto (lekki łuk w lewo) i idąc głównym korytarzem również dojść do celu. Wtedy miniemy po drodze wejście na przystanek tramwajowy w kierunku pl. Konstytucji, wejście na powierzchnie w pobliżu rotundy oraz wejście na przystanek tramwajowy w kierunku Dworca Centralnego.

 źródło: maps.google.pl

Centralny jest prosty!

Niewiele trudniejszy jest sam dworzec. Tam układ korytarzy jest krzyżowy. Mamy więc trzy podziemne ciągi w układzie północ-południe (czyli od Złotych Tarasów do Al. Jerozolimskich) i tylko dwa (sic!) ciągi w układzie wschód-zachód (czyli od Emilii Plater do al. Jana Pawła II). Do tego dochodzi też podziemny korytarz, który przy wschodnim krańcu każdego peronu, łączy Dworzec Centralny z dworcem Warszawa Śródmieście.

Ciągi północ-południe umożliwiają dostanie się na perony (są to odpowiednio Galeria Wschodnia - bliżej Emilii Plater, Galeria Środkowa [umożliwia także wejście do Hali Głównej] i Galeria Zachodnia).

Natomiast ciągi wschód-zachód umożliwiają dostanie się podziemiami od ul. Emilii Plater aż do al. Jana Pawła II. Ciąg bliżej Al. Jerozolimskich to Galeria Południowa, a bliżej Złotych Tarasów to Galeria Północna (czyli tak jak na mapie, gdzie północ, tam Galeria Północna, itd.)

źródło: maps.google.pl

Nadal nie rozumiesz? To weźmy przykład. Chcesz przedostać się z ul. Emilii Plater (od strony Pałacu Kultury i Nauki) na peron 1. Wówczas masz dwie opcje do wyboru:

1. Możesz wejść do Galerii Północnej i na najbliższym podziemnym skrzyżowaniu skręcić w lewo do Galerii Wschodniej i następnie idąc prosto znaleźć zejście na peron 1.
2. Możesz wejść do przejścia podziemnego pod skrzyżowaniem Emilii Plater z Al. Jerozolimskimi, iść prosto (automatycznie wejdziesz do Galerii Południowej), a na podziemnym skrzyżowaniu skręcić w prawo w Galerię Wschodnią i znaleźć zejście na peron 1.

Oczywiście możesz też iść dalej Galerią Północną albo Południową i zamiast w Galerię Wschodnią, skręcić w Galerię Środkową lub Zachodnią. To Twój wybór, bo z każdej z nich (Wschodniej, Środkowej i Zachodniej) dostaniesz się na perony!


Dla lepszego zrozumienia, warto dodać, że przejścia pod skrzyżowaniem Al. Jerozolimskich z Emilii Plater, a także pod rondem przy al. Jana Pawła II (tu też mamy podziemne "rondo" - jak przy rotundzie) oraz dojścia do przystanków tramwajowych, nie są zarządzane przez PKP i nie należą do dworca. Dlatego też na powyższym schemacie mają kolor biały. To teren należący do miasta.




czwartek, 21 listopada 2013

Kercelak, Rondo Babka, Dworzec Południowy. Gdzie to jest?

Jeżeli nie wiesz, gdzie znajdują się wymienione w tytule miejsca, to Cię pocieszę - nie tylko Ty masz ten problem. :) Od czego jest jednak Warsaw dreams... Wszystko wyjaśnimy.

Czy kiedykolwiek obiła Ci się o uszy warszawska nazwa, która na początku nic Ci nie mówiła? Jeśli śledzisz stołeczną prasę, bądź przebywasz wśród ludzi, to mogę się założyć, że tak. Przykładem niech będzie "patelnia". Teraz zapewne każdy wie, o co chodzi - to plac przed wejściem do stacji metra Centrum. Punkt najczęściej wybierany jako miejsce spotkań. Ta nazwa jest jednak dobrze znana w stolicy. Gdy powiesz "spotykamy się na patelni", chyba każdy zrozumie, gdzie ma przyjść.

Co jednak z innymi nazwami, których pochodzenie często nie do końca jest jasne? Poniżej rozwiejemy wszystkie wątpliwości:

Kercelak - to historyczna nazwa obecnego skrzyżowania ul. Okopowej i al. Solidarności na Woli. W tym miejscu przed II wojną światową mieściło się największe targowisko Warszawy. Nazwa pochodzi od Józefa Kercelego, ówczesnego właściciela kilku placów w tym rejonie. Obecnie w tym miejscu wisi nawet tabliczka z nazwą "Rondo Kercelak", choć ronda tu... nie ma.

Dworzec Południowy - to nazwa, która odnosi się do obecnej pętli autobusowej Metro Wilanowska. Kilkadziesiąt lat temu z tego miejsca odjeżdżały pociągi kolejki wąskotorowej do Piaseczna (stację zlikwidowano w 1969r.), a także trolejbusy.

Rondo Babka - tak dawniej nazywało się obecne rondo Zgrupowania AK "Radosław", które położone jest tuż obok CH Arkadia. Nową nazwę wymyślili kombatanci, którzy chcieli uhonorowania grupy powstańców właśnie poprzez zmianę nazewnictwa ronda. Temu pomysłowi w 2001r. (mimo wielu protestów i happeningów) przyklasnęli stołeczni radni. Jednak "Rondo Babka" tak mocno zakorzeniło się w umysłach warszawiaków, że wielu wciąż używa właśnie tej nazwy, zamiast oficjalnej.

Most Północny - to potoczna i powszechnie używana nazwa mostu im. Marii Skłodowskiej-Curie, który od 2012r. łączy Bielany z Białołęką. Od początku w planach figurował jako Most Północny. Rada Warszawy postanowiła jednak zmienić tę nazwę w 2011r, mimo wielu protestów społecznych.

I choć powyższych określeń używa niewiele osób, to zawsze lepiej jest wiedzieć, o co komuś chodzi... A jeśli znasz jeszcze jakieś inne miejsca, które można zaliczyć do tej kategorii, to zachęcam do komentowania. :)